Reklama
Reklama

Anna Przybylska przerywa milczenie

Od kilku tygodni tabloidy rozpisują się o chorobie Anny Przybylskiej (35 l.). Aktorka w końcu postanowiła zabrać głos...

Przypomnijmy: gwiazda pod koniec lipca trafiła na oddział Centrum Medycyny Inwazyjnej w Gdańsku i przeszła tam operację. Według niepotwierdzonych informacji, usunięto jej guza trzustki. Następnie - jak podała jedna z gazet - poddała się kolejnej operacji i rozpoczęła kurację lekami cytostatycznymi, czyli chemioterapię.

W rozmowie z dwutygodnikiem "Grazia" aktorka odnosi się do tych informacji, podkreślając, że nie wszystkie są do końca prawdziwe.

"Opiekują się mną cudowni lekarze, którym jestem bardzo wdzięczna" - mówi. "Nie jest prawdą to, że przeszłam kolejną operację, ani to, że jestem w trakcie chemii. Diagnozowanie mnie i plan dalszego leczenia pozostawmy moim wspaniałym lekarzom. Nie życzę sobie, żeby tabloidy prowadziły moją terapię" - dodaje.

Reklama

Co ciekawe, informatorami bulwarówek był podobno... personel szpitala, w którym znalazła się aktorka. O chorobie bowiem wiedzieli jedynie najbliżsi.

"Nie pozwalam okradać się z prywatności. Nigdy nie lansowałam się na kolejnych ciążach. Nie pozowałam z gołym brzuchem na okładce, nie zapraszałam paparazzi na ustawki pod domem, czy pod szkołę dzieci. Nie lansowałam się też na chorobach ani na osobistych tragediach. Teraz również nie zamierzam komentować spekulacji mediów na temat mojego stanu zdrowia. To moja prywatna sprawa" - tłumaczy Przybylska, prosząc, by zostawiono ją w spokoju.

Kiedy przyjdzie właściwy moment, nie wyklucza, że o wszystkim opowie.

"Na swoich własnych warunkach. To ja zdecyduję, kiedy i gdzie" - podkreśla. "A teraz proszę, żeby uszanować moją decyzję. Nie chcę, żeby moi znajomi, rozsiani po całej Polsce, codziennie po kolejnych nieprawdziwych publikacjach zamartwiali się o mnie. Sama chcę im to wyjaśnić".

Aktorka, choć nadal przechodzi leczenie, wróciła już do domu i jest pod stałą opieką najlepszych lekarzy. Na koniec dodaje: "Chciałam podziękować wszystkim za słowa wsparcia i otuchy, które docierały do mnie w ostatnim czasie. To było dla mnie bardzo ważne. Dziękuję".


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Przybylska | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy