Reklama
Reklama

Andrzej Łapicki o swojej książce

"Mógłbym nazwać tę książkę zbiorem felietonów, ale to nudne. Słuszniejsze byłoby nazwanie tego co trzymacie w rękach życiorysem polskiego intelektualisty" - podsumowuje swoją najnowszą książkę "Nic się nie stało!" Andrzej Łapicki.

Podczas czwartkowego spotkania, z okazji premiery książki w zacisznych pomieszczeniach kawiarni Antrakt można było usłyszeć jej fragmenty, które odczytał sam autor, okraszone żartami i szczyptą autoironii.

Pół żartem o modzie i paparazzich, pół serio o polityce, kobietach, wspomnieniach z dzieciństwa i dawnej Warszawy - "Nic się nie stało!" to zbiór pisanych od lat felietonów do "Teatru" i "Rzeczpospolitej". To także rozmowy z żoną Kamilą, wspominki i anegdoty.

"Kiedy się nudziłem pisaniem, rozmawiałem z żoną, Kamilą. Bez niej nie powstałaby ta książka. Była nie tylko natchnieniem, ale surowym krytykiem - intelektualnym wspólnikiem. Że rozmowy trochę kabaretowe? Jak mówi piosenka: Życie wszak kabaretem jest" - tłumaczył sie autor.

Reklama

Czego dowiemy się z książki jednego z najlepszych artystów ostatniego sześćdziesięciolecia?

"W formie skrótowej zapisałem wydarzenia polityczne, sportowe, teatralne, których byłem świadkiem i uczestnikiem w ciągu 80 lat. Szmat czasu" - mówił o swojej książce Łapicki.

To jednak nie tylko wspominki, to również rzeczywistość i ciekawskie spojrzenia paparazzich z którymi przychodzi się zmierzyć parze.

"Myślę, że oswoiliśmy się z tą rzeczywistością, nie przerażamy się i nie przejmujemy tym, idziemy prosto przed siebie" - mówi Kamila Łapicka. Sam aktor zdaje się bagatelizować obecność teleobiektywów i głów wyłaniających się zza drzewa.

"W końcu ja byłem fotografowany jeszcze przed wynalezieniem tych wszystkich złych obiektywów" - powiedział Łapicki.

O modzie, "lekko" używanych ubraniach kupowanych na Bazarze Różyckiego w specjalnej części na "ciuchach", gdzie - jak wspomina autor - można było dostać amerykańskie marynarki. A buty? Cóż, te są wizytówką mężczyzny - muszą być włoskie i skórzane. Sandały - prezent od żony, zakupiony na wakacje?

"Sandały - to jest nieprzyzwoite, tak, jakby ktoś w majtkach wyszedł na ulicę. Jeśli do tego jeszcze włoży do nich skarpetki, to jest znak Polaka. Po tym można poznać rodaków na lotniskach świata" - wspomina autor. Na szczęście aktor zakłada je na gołe stopy...

Pozostając przy prezentach: w felietonie zatytułowanym "O prezentach" gwiazdor zdradza, że ceni przemyślane prezenty - niespodzianki. Prezent od dziadka, który podarował 4-letniemu Andrzejowi zestaw liter, aktor uznaje za najlepszy. Wspomina również o kolorowych flamastrach od Zofii Kucówny - żeby kolorowo pisał swoje felietony. I tak się stało.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Kamila Łapicka | Andrzej Łapicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy