Reklama
Reklama

Alicja żałuje rozstania

Podczas gdy Alicja walczy o życie chorego ojca, Colin opiekuje się ich synkiem. Stał się odpowiedzialny i... szuka dziewczyny.

To trudny czas w życiu Alicji Bachledy-Curuś (29 l.). Odkąd dowiedziała się, że jej ojciec Tadeusz Bachleda-Curuś, dyrektor departamentu środowiska w Najwyższej Izbie Kontroli, zmaga się z białaczką, toczy dramatyczną walkę o jego życie. Kariera poszła na bok.

A opiekę nad 3-letnim synkiem Henry’m Tadeuszem gwiazda w znacznym stopniu powierzyła jego ojcu Colinowi Farrellowi (36 l.). Jak udało się nam dowiedzieć, aktor sam zaproponował, że będzie więcej czasu spędzał z synem. I słowa dotrzymał.

Jeden z największych hollywoodzkich gwiazdorów pokazał, że potrafi być także pełnoetatowym tatą. Paparazzi wielokrotnie przyłapali go na zabawach z synem, troskliwie wycierającego buzię Henry'ego, robiącego zakupy. Ostatnio Colin zabrał syna na festiwal do Toronto, gdzie promował swój najnowszy film "Seven Psychopaths".

Reklama

I starał się połączyć obowiązki zawodowe z opieką nad dzieckiem. W opinii wielu osób dzięki ojcostwu Colin dojrzał i powoli zaciera się jego wizerunek lekkoducha i niepoprawnego podrywacza. "Jestem bogaty, mam dwóch synów" - powiedział aktor w jednym z wywiadów.

Nigdy nie ukrywał przed światem, że jego starszy syn James (9 l.), owoc związku z Kim Bordenave, jest dzieckiem niepełnosprawnym, cierpiącym na rzadką chorobę genetyczną - zespół Angelmana.

"On ma w sobie niezwykłą siłę i odwagę. To błogosławieństwo, że mam takiego syna" - twierdzi Colin. Henry’ego Tadeusza, syna Alicji, ojciec darzy nie mniejszą miłością. Co miesiąc płaci na jego utrzymanie równowartość 100 tys. zł.

Ale najważniejsze, że chce poświęcać mu swój czas. Jak się okazuje, czuła więź łącząca ojca z synem robi coraz większe wrażenie na Alicji. "Gdy Henry opowiada, jak wspaniale bawił się z tatą, gdy pyta, kiedy znów się z nim spotka, Alicja zastanawia się, czy przypadkiem nie zaprzepaściła szansy na beztroskie dzieciństwo syna" - zdradza osoba z otoczenia aktorki.

Ich związek się rozpadł, bo wymagała od niego zbyt wielkich zmian. "Koniec z alkoholem, narkotykami i durnym życiem. Zakochałem się w prymusce, która mówi pięcioma językami i pisze wiersze" - mówił gwiazdor w 2010 r.

Alicja chciała zmienić Colina jeszcze bardziej. "Przestał pić i przeklinać. Chodzi do siłowni z osobistym trenerem i je warzywa" - chwaliła go na łamach jednego z włoskich magazynów polska aktorka.

Niestety, Colin, przyzwyczajony do hulaszczego trybu życia, zbuntował się... Piękna miłość szybko się skończyła. Wszystko jednak wskazuje na to, że ostatnio aktor jest gotowy na zmiany.

"Im bardziej się starzeję, uspokajam i wyciszam, tym bardziej potrzebuję obok kogoś, kto jest po prostu miły" - powiedział ostatnio dla magazynu "Hello!". "Uważam, że kobieta powinna być przede wszystkim ciepła i miła. To są dla mnie cechy, które uważam za najbardziej atrakcyjne".

Jak udało się nam dowiedzieć, słowa Colina dały Alicji do myślenia. "Zastanawia się, czy nie była wobec niego zbyt wymagająca i czy nie za szybko przekreśliła go jako partnera" - twierdzi nasz informator.

Alicja ma świadomość, że nigdy nie była ustępliwą, miłą dziewczyną, która przyjmie go z wszystkimi wadami i po prostu będzie kochać. Jest perfekcjonistką i tego samego oczekiwała od partnera. Cieszy ją jednak, że ona i Colin z wielkiej miłości uratowali chociaż przyjaźń. No i zawsze łączyć ich będzie Henry, którego oboje kochają nad życie.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Bachleda-Curuś | Colin Farrell | dzieci | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy