Reklama
Reklama

Aktorka stoczyła walkę o życie syna

Ewa Gorzelak (34 l.) ma za sobą bardzo trudne chwile. Trzy lata temu życie jej syna Ryśka (6 l.) było zagrożone.

Diagnoza: mięsak niskozróżnicowany u podstawy czaszki. Chłopiec na oddział onkologii trafił w stanie agonii: "Jego organizm był wyniszczony. Miał jeden procent szans" - wspomina aktorka. Przeszedł dwie operacje, 23 cykle chemii, radioterapię.

Gorzelak okres choroby syna wspomina koszmarnie: "Miałam chwile, gdy krzyczałam i wyłam. Miałam potrzebę wyrzucenia tego z siebie, oczyszczenia się". Jak donosi "Na żywo", w trudnych chwilach pani Ewa nie mogła jednak liczyć na pomoc znajomych: "Najpierw byli daleko, bali się choroby. Lepiej milczeć niż powiedzieć coś głupiego?" - zastanawia się. "Błąd. Miałam poczucie izolacji" - mówi.

Reklama

Kiedy udało się pokonać najgorsze, postanowiła założyć fundację "Nasze dzieci", pomagającą rodzicom chorych maluchów.

"Gdy Rysiek skończył się leczyć, pomyślałam: teraz czas na mnie, czas zająć się sobą i swoją pracą. Ale pojawiło się inne zajęcie, które znowu ten czas zabrało". Aktorka uważa, że w tak trudnych chwilach niezwykle istotne jest wsparcie, dlatego spotyka się z rodzicami chorych dzieci, rozmawia z nimi, dzieli się swoimi przeżyciami.

"W małych miasteczkach, na wsi, dziecko z rakiem to wciąż ufoludek. Wszyscy się odsuwają, wytykają palcami, są ciekawi, ale nie współczują" - tłumaczy.

Czy aktorka wróci jeszcze na scenę? "Nie mam kiedy zabiegać o role czy chodzić na castingi. Moim największym marzeniem jest jednak stały etat w teatrze" - dodaje.

Na Żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama