Reklama
Reklama

Agnieszka Kotulanka ma szansę na rolę w serialu?

Po latach zmagania się z nałogiem Agnieszka Kotulanka (60 l.) wreszcie wychodzi na prostą. Rodzina i przyjaciele mocno w nią wierzą.

Legionowo, miasto oddalone od centrum Warszawy o dwadzieścia kilka kilometrów. To tu w ciepły sierpniowy dzień doszło do niezwykłego spotkania Agnieszki Kotulanki i Andrzeja Grabarczyka (64 l.).

- Szedłem ulicą i zupełnie przypadkowo wpadłem na Agnieszkę. Przywitaliśmy się i chwilę porozmawialiśmy. Byłem zbudowany tym spotkaniem, bo Agnieszka wygląda świetnie. Idzie ku dobremu. Myślę, że zwalczyła w sobie chorobę - zdradza "Dobremu Tygodniowi" aktor.

Znają się od czasu szkoły aktorskiej, choć nie byli na tym samym roku. - Przyjaźniliśmy się. Pamiętam zaraz na początku kariery Agnieszka zagrała szereg kapitalnych ról w teatrze telewizji. Potem razem występowaliśmy w "Klanie". Szkoda, by jej talent się zmarnował. Ale jest silna, zawsze taka była, miała mocny charakter. Myślę, że przezwycięży swoje problemy - mówi Andrzej Grabarczyk.

Reklama

Ostatnie zdjęcia aktorki potwierdzają słowa kolegi. Kotulanka wygląda coraz lepiej, jest zadbana i wreszcie zaczęła się uśmiechać. Nie przesiaduje już na osiedlowej ławeczce, wychylając z małej buteleczki kupiony przed chwilą alkohol. Niedawno rozpoczęła leczenie w poradni dla osób uzależnionych. Przychodnia znajduje się na Ursynowie, niedaleko domu, w którym mieszka. Nie musi tam płacić za terapię, bo ta jest finansowana przez NFZ.

To ważne dla aktorki, która od czterech lat po odejściu z "Klanu" nie pracuje. Już wcześniej próbowała walczyć z nałogiem. Za namową córki Katarzyny Sas-Uhrynowskiej (30 l.) podjęła leczenie w prywatnym ośrodku uzależnień. Droga terapia, którą sfinansowała jej wówczas córka z rodziną, nie przyniosła jednak rezultatu. Kobietom, szczególnie dojrzałym, po pięćdziesiątce, o wiele trudniej wyjść z nałogu niż mężczyznom. Najważniejsze, że Kotulanka zdecydowała się na kolejną batalię.

Czy jest szansa, że gwiazda wróci kiedyś do zawodu? W "Klanie" grana przez nią bohaterka została uśmiercona, ale są przecież inne produkcje. Tygodnik "Dobry Tydzień" zapytał Ilonę Łepkowską (63 l.), scenarzystkę i producentkę, która sprawuje opiekę literacką nad nowym serialem historycznym TVP "Korona królów", czy zaproponowałaby jej rolę.

- Przede wszystkim musiałabym spotkać się z Agnieszką, porozmawiać, zobaczyć, w jakiej jest formie. Nie można podejmować decyzji na podstawie medialnych doniesień - mówi ostrożnie "Dobremu Tygodniowi".

Scenarzystka zna Kotulankę od wielu lat. Wie, że praca mogłaby jej bardzo pomóc, ale też zdaje sobie sprawę, że producenci mogą mieć wiele obaw. - Liczy się nie tylko talent, ale też terminowość, odpowiedzialność, solidność, trzeba nauczyć się tekstu. Serial czy film to jest praca zbiorowa, każdy dzień zdjęciowy generuje koszty, producent nie może kierować się litością czy współczuciem - wyjaśnia Łepkowska.

Na pewno fani aktorki bardzo by się ucieszyli, widząc ją znowu na ekranie. - Taki powrót byłby budującym przykładem dla innych, którzy borykają się z podobnym problemem. Pokazałby, że można wyjść z nałogu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Na pewno ktoś z naszego środowiska wyciągnie do Agnieszki pomocną dłoń, by mogła wrócić do zawodu, odbudować swoją pozycję i poczucie własnej wartości - mówi Ilona Łepkowska.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy