Reklama
Reklama

Agnieszka Fatyga nie żyje. Nie chciała, by córka była aktorką

O śmierci Agnieszki Fatygi (†62 l.) poinformowała córka, aktorka Michalina Olszańska. Artystka pragnęła tylko jednego: by nie poszła ona w jej ślady.

Dziewczynka od małego wykazywała się talentem. Mama zawsze traktowała ją jak partnera, nie jak dziecko.

W ich domu nie było tematów tabu, rozmawiało się o wszystkim, piętnowane były hipokryzja i niedomówienia.

Grać na skrzypcach zaczęła jako 4-latka. Gdy dostała się do szkoły muzycznej, wszyscy byli przekonani, że jej olbrzymi talent zaowocuje karierą skrzypaczki. Ale Michalina miała o wiele większy apetyt.

Wieczorami spisywała historie, którymi od najmłodszych lat zasypywała ją mama. Bardzo łatwo przychodziła jej nauka języków obcych, próbowała sama komponować. Pierwszą powieść wydała w wieku 14 lat.

Reklama

"Mama zawsze się obawiała, że ktoś mnie może skrzywdzić, tata wychowywał mnie na silną kobietę. Zawsze powtarza, że odkąd mu się urodziła córka, przeszedł na pozycje feministyczne. Panował u nas model rodziny, który dopiero dziś zaczyna być szanowany. Mama pracowała, tata zajmował się domem i wychowaniem mnie" - wspominała Michalina w wywiadzie dla "Elle".

Agnieszka Fatyga miała nadzieję, że córka nie podzieli jej losu i... wybierze studia medyczne albo prawnicze.

Za wszelką cenę próbowała ją odciągnąć od aktorstwa, nie zabierała do teatru. Na egzaminy do szkoły aktorskiej Michalina poszła w tajemnicy przed matką.

"Mama znalazła moje papiery jeszcze przed egzaminami. Strasznie się zdenerwowała. Pewien poziom kłótni jest wpisany w naszą relację, przypominamy włoską rodzinę. Ale to było na serio. Jeszcze na drugim roku potrafiła mi powiedzieć, że powinnam zmienić studia na medycynę. Medycynę! Tylko artystka może coś takiego wymyślić, żebym po szkole muzycznej próbowała zdawać na studia medyczne" - mówiła. Gdy zaczęła grać w filmach, matka sugerowała jej... kurs dentystyczny.

Michalinę jednak pociągała sztuka, w takim zresztą środowisku się wychowywała. Wsparciem był dla niej zawsze ojciec, aktor Wojciech Olszański.

Brzmi jak anegdota, ale to prawda

Agnieszka Fatyga przez lata przyjaźniła się ze zmarłym w marcu tego roku dziennikarzem Bohdanem Gadomskim. Ich przyjaźń zakończyła się jednak po jednym ze spotkań.

Dziennikarz obraził się na gwiazdę, bo... nie poczęstowała go posiłkiem. Pojechał do niej na wywiad. W pewnym momencie Fatyga zgłodniała i udała się na posiłek.

"Bohdana nie zaprosili do stołu. Siedział sam, wyjął swoje kanapki przygotowane przez mamę i jadł. Fatygi nie zrozumieli tej delikatnej aluzji. Jest to piękne opowiadanie. Brzmi jak anegdota, ale to prawda" - wspominał Andrzej Rodan.

Dodał, że Gadomski, opowiadając historię, cały się trząsł ze złości.

Wejdź na nasz fanpage i polub nas na Facebooku

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Fatyga | Bohdan Gadomski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy