Reklama
Reklama

"Jedziemy z tą dziewczyną jak z dziką świnią"

Krzysztof Rutkowski szczerze o kulisach współpracy z Katarzyną W., matką małej Magdy, której zaginięciem żyła w ostatnich tygodniach cała Polska.

W rozmowie z "Newsweekiem" najbardziej znany polski detektyw chwali się, że w przeciwieństwie do nieudolnej policji potrzebował zaledwie trzech godzin, by "rozpracować" 22-letnią matkę tragicznie zmarłej dziewczynki. Na zarzuty prowadzącej wywiad dziennikarki, że "zajeździł tę kobietę psychicznie" przyznał, że w trakcie śledztwa ścierały się w nim różne racje.

"We mnie było dwóch Rutkowskich" - wyznał. "Jeden, który żałował tej dziewczyny, bo ona sobie sama pętlę na szyję założyła. I drugi, który mówi: OK, to jest robota. Jedziemy z tą dziewczyną jak z dziką świnią". Ostatecznie swoje metody ocenia jednak jako bardzo łagodne.

Reklama

"Byłem najbardziej delikatnym facetem, jakiego można sobie wyobrazić w konfrontacji z podejrzanym" - powiedział i podkreślił, że z Katarzyną W. rozmawiał jak z córką, co - jak zaznacza - widać na filmie. "Bardzo jej współczuję. Nie wywarłem na niej żadnej presji" - dodał.

Wielu ma jednak spore zastrzeżenia co do sposobu, w jaki Rutkowski poprowadził śledztwo. Sprawa budzi ogromne emocje. Nawet znanej i doświadczonej dziennikarce, Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, trudno było utrzymać emocje na wodzy, kiedy prowadziła rozmowę z detektywem w TVN24. A wy co sądzicie o jego działalności?


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Rutkowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama